Pierwsza zasada życia? Nigdy się nie poddawaj. Druga zasada? Zawsze trzymaj się pierwszej.
Asami obudziła się w środku nocy, słysząc dźwięk skrobania paznokciem o ścianę. W pierwszej chwili myślała, że Lysander coś robi, ale gdy zauważyła, że właśnie opierała głowę o ramię śpiącego chłopaka, odskoczyła od niego zarumieniona. Wstała na równe nogi, rozglądając się po pomieszczeniu. Odgłos dobiegał z drugiego końca sali. Podeszła tam po cichu. Zauważyła coś czarnego, a oczy tego stworzenia błyszczały się w ciemności, która panowała w sali. Usłyszała ciche "miau" i schyliła się nad zwierzątkiem.
- Kto Cię tu wpuścił? - zapytała, nie licząc na odpowiedź. Wzięła go na ręce i się uśmiechnęła. - Nazwę Cię Bonifacy! - stwierdziła dumnie, przytulając kota.
Osunęła się po ścianie i znowu zasnęła...
Brązowowłosy chłopak usilnie próbował zasnąć. Dręczyła go pewna myśl, mówiąca "Jak mogłem pozwolić jej odejść?". Zerwał się na równe nogi, otworzył szafę z hukiem, wyjął z niej torbę i spakował parę rzeczy. Nabazgrał coś na kartce i wybiegł z domu, jeszcze zapinając ostatnie guziki koszuli. Była to późna godzina, ale kursował autobus. Skierował się na przystanek. Kiedy już tam dotarł, oparł głowę o słup, odliczając w myślach sekundy. Zmienił się. Już dawno się zmienił. Z nieśmiałego okularnika w przystojnego chłopaka, przykuwającego uwagę płci przeciwnej na ulicy. Jednak on myślał, że znalazł sobie swoją drugą połowę. Gdyby nie jego wcześniejsze dziecinne zachowanie, być może właśnie byłby z nią szczęśliwy? Autobus zatrzymał się na przystanku. Kentin wsiadł do niego, zapłacił za bilet i w ciszy czekał na dojazd do Appolose Plains.
W ciemnym pokoju widać było twarz, którą oświetlał monitor. Armin - chłopak, który uwielbiał gry komputerowe i był zafascynowany elektroniką, właśnie postanowił, że wyłączy komputer. Westchnął, widząc, jak monitor gaśnie i w pokoju robi się całkiem ciemno. Wstał, przecierając ledwo otwarte oczy i skierował się w stronę łóżka. Wsunął się pod kołdrę, gdy nagle...
trzask!
Usłyszał mocne trzaśnięcie drzwiami. W ciemności widział jedynie wyróżniające się niebieskie włosy. Jego powieki opadły same z siebie, chciał odpłynąć w błogim śnie, ale nagle poczuł ból w okolicach głowy. To brat nad nim stał z grubą encyklopedią, którą przed chwilą go walnął.
- Oszalałeś?! - krzyknął Armin, masując obolałe miejsce.
- Gdybyś widział swoją minę! - śmiał się wniebogłosy Alexy, odkładając książkę.
- A teraz daj mi spać! - Armin zakrył się kołdrą od stóp do głowy, znowu zamykając oczy.
- Dzisiaj jest poniedziałek, mózgu! Czas iść do szkoły! - wrzasnął mu do ucha brat.
- CO?! - czarnowłosy wstał i ubrał się najszybciej, jak umiał, podczas gdy jego bliźniak już wychodził z domu.
Wybiegł za nim, jeszcze wsuwając buta, i skierował się w stronę szkoły.
- Znowu grałeś do rana! Jak Ty w ogóle masz siłę stać? - Alexy spojrzał na niego.
Armin nie odpowiedział. Szedł, chwiejąc się i mocno zaciskając oczy.
Obudziła się, widząc przed sobą Lysandra bawiącego się z kotem.
- Już wstałaś? Otworzyli salę, możemy wyjść - powiedział, prostując się, podczas gdy kot próbował wdrapać się mu na ręce.
- Mogłeś mnie obudzić - odparła, wstając i rozglądając się.
- Nie chciałem przerywać Ci snu. Być może był piękny i nie chciałaś się z niego budzić - uśmiechnął się, głaszcząc Bonifacego.
- Był normalny - odparła, nerwowo bawiąc się kosmykiem włosów.
- Wiesz, uważam, że to urocze - zaśmiał się.
- A-Ale co?
- To, jak się denerwujesz - odpowiedział. - Chodź, bo spóźnimy się na zajęcia.
Lysander, już zdążył wyjść z pomieszczenia. Asami westchnęła i wyszła za nim.
Wpadła na niebiesko-włosego chłopaka. Złapała się za bolący punkt i zaczęła go masować. Mocno zacisnęła oczy, po czym je otworzyła. Spojrzała na chłopaka.
- Wszystko okej? - zapytał, pomagając wstać dziewczynie.
- T-Tak. Wybacz, to ja na Ciebie wpadłam - przeprosiła, prześwietlając go.
Był wysoki, przystojny, miał niebieskie włosy i dość rażący w oczy strój. Przeciętna nastolatka pomyślałaby o nim mniej więcej ,,Jaki słodziak!"
- Nic się nie stało! - odparł, szeroko się uśmiechając.
Jest totalnym luzerem, pomyślała. Usłyszała dzwonek sygnalizujący początek lekcji.
Wszyscy weszli do klasy i usadowili się na swoich miejscach. Asami usiadła na końcu i zaczęła się rozglądać.
- Czym jest dla was muzyka? - zapytał pan Farazowski, patrząc na wszystkich uczniów.
- Grając na gitarze mogę się uspokoić - stwierdził Kastiel, już odliczając do końca lekcji.
- Uspokoić? Nie wnikam - dopowiedziała Rozalia.
- Asami, a czym muzyka jest dla Ciebie? - spojrzał na dziewczynę.
- Cóż.. to coś wyjątkowego. Śpiewając lub grając na fortepianie mogę się odprężyć. To jest jedyna więź łącząca mnie ze zmarłą matką. Zawsze, kiedy robię coś związanego z muzyką, wyobrażam sobie jej uśmiechniętą twarz - odparła, uśmiechając się delikatnie.
Nauczyciel również odpowiedział jej uśmiechem, po czym zaczął kontynuować zajęcia.
- Kto Cię tu wpuścił? - zapytała, nie licząc na odpowiedź. Wzięła go na ręce i się uśmiechnęła. - Nazwę Cię Bonifacy! - stwierdziła dumnie, przytulając kota.
Osunęła się po ścianie i znowu zasnęła...
Brązowowłosy chłopak usilnie próbował zasnąć. Dręczyła go pewna myśl, mówiąca "Jak mogłem pozwolić jej odejść?". Zerwał się na równe nogi, otworzył szafę z hukiem, wyjął z niej torbę i spakował parę rzeczy. Nabazgrał coś na kartce i wybiegł z domu, jeszcze zapinając ostatnie guziki koszuli. Była to późna godzina, ale kursował autobus. Skierował się na przystanek. Kiedy już tam dotarł, oparł głowę o słup, odliczając w myślach sekundy. Zmienił się. Już dawno się zmienił. Z nieśmiałego okularnika w przystojnego chłopaka, przykuwającego uwagę płci przeciwnej na ulicy. Jednak on myślał, że znalazł sobie swoją drugą połowę. Gdyby nie jego wcześniejsze dziecinne zachowanie, być może właśnie byłby z nią szczęśliwy? Autobus zatrzymał się na przystanku. Kentin wsiadł do niego, zapłacił za bilet i w ciszy czekał na dojazd do Appolose Plains.
W ciemnym pokoju widać było twarz, którą oświetlał monitor. Armin - chłopak, który uwielbiał gry komputerowe i był zafascynowany elektroniką, właśnie postanowił, że wyłączy komputer. Westchnął, widząc, jak monitor gaśnie i w pokoju robi się całkiem ciemno. Wstał, przecierając ledwo otwarte oczy i skierował się w stronę łóżka. Wsunął się pod kołdrę, gdy nagle...
trzask!
Usłyszał mocne trzaśnięcie drzwiami. W ciemności widział jedynie wyróżniające się niebieskie włosy. Jego powieki opadły same z siebie, chciał odpłynąć w błogim śnie, ale nagle poczuł ból w okolicach głowy. To brat nad nim stał z grubą encyklopedią, którą przed chwilą go walnął.
- Oszalałeś?! - krzyknął Armin, masując obolałe miejsce.
- Gdybyś widział swoją minę! - śmiał się wniebogłosy Alexy, odkładając książkę.
- A teraz daj mi spać! - Armin zakrył się kołdrą od stóp do głowy, znowu zamykając oczy.
- Dzisiaj jest poniedziałek, mózgu! Czas iść do szkoły! - wrzasnął mu do ucha brat.
- CO?! - czarnowłosy wstał i ubrał się najszybciej, jak umiał, podczas gdy jego bliźniak już wychodził z domu.
Wybiegł za nim, jeszcze wsuwając buta, i skierował się w stronę szkoły.
- Znowu grałeś do rana! Jak Ty w ogóle masz siłę stać? - Alexy spojrzał na niego.
Armin nie odpowiedział. Szedł, chwiejąc się i mocno zaciskając oczy.
Obudziła się, widząc przed sobą Lysandra bawiącego się z kotem.
- Już wstałaś? Otworzyli salę, możemy wyjść - powiedział, prostując się, podczas gdy kot próbował wdrapać się mu na ręce.
- Mogłeś mnie obudzić - odparła, wstając i rozglądając się.
- Nie chciałem przerywać Ci snu. Być może był piękny i nie chciałaś się z niego budzić - uśmiechnął się, głaszcząc Bonifacego.
- Był normalny - odparła, nerwowo bawiąc się kosmykiem włosów.
- Wiesz, uważam, że to urocze - zaśmiał się.
- A-Ale co?
- To, jak się denerwujesz - odpowiedział. - Chodź, bo spóźnimy się na zajęcia.
Lysander, już zdążył wyjść z pomieszczenia. Asami westchnęła i wyszła za nim.
Wpadła na niebiesko-włosego chłopaka. Złapała się za bolący punkt i zaczęła go masować. Mocno zacisnęła oczy, po czym je otworzyła. Spojrzała na chłopaka.
- Wszystko okej? - zapytał, pomagając wstać dziewczynie.
- T-Tak. Wybacz, to ja na Ciebie wpadłam - przeprosiła, prześwietlając go.
Był wysoki, przystojny, miał niebieskie włosy i dość rażący w oczy strój. Przeciętna nastolatka pomyślałaby o nim mniej więcej ,,Jaki słodziak!"
- Nic się nie stało! - odparł, szeroko się uśmiechając.
Jest totalnym luzerem, pomyślała. Usłyszała dzwonek sygnalizujący początek lekcji.
Wszyscy weszli do klasy i usadowili się na swoich miejscach. Asami usiadła na końcu i zaczęła się rozglądać.
- Czym jest dla was muzyka? - zapytał pan Farazowski, patrząc na wszystkich uczniów.
- Grając na gitarze mogę się uspokoić - stwierdził Kastiel, już odliczając do końca lekcji.
- Uspokoić? Nie wnikam - dopowiedziała Rozalia.
- Asami, a czym muzyka jest dla Ciebie? - spojrzał na dziewczynę.
- Cóż.. to coś wyjątkowego. Śpiewając lub grając na fortepianie mogę się odprężyć. To jest jedyna więź łącząca mnie ze zmarłą matką. Zawsze, kiedy robię coś związanego z muzyką, wyobrażam sobie jej uśmiechniętą twarz - odparła, uśmiechając się delikatnie.
Nauczyciel również odpowiedział jej uśmiechem, po czym zaczął kontynuować zajęcia.
***
Zostałaś nominowana do LBA! http://slodki-flirt-kiss.blogspot.it/2016/02/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńBliźniaki, o boze hahhaha :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój styl. Pisz częściej!
Pozdrowionka ;*
Cieszę się, że Armin i Alexy rozśmieszyli Cię swoją "mądrością" xD Jeszcze bardziej cieszę się z tego, że mój styl pisania Ci się podoba ^^ Będę pisała kolejne rozdziały jak tylko będę miała chwilę, i trochę weny twórczej :D
UsuńRównież pozdrawiam ;)