Chodziła po korytarzu, rozglądając się. W mocnym uścisku trzymała zeszyt do nut oraz gruby podręcznik do historii muzyki. Nagle, na jej nieszczęście, wpadła na Amber i jej koleżanki - największą żmiję w całej szkole, a być może na całej planecie?
- Prze~
- Uważaj, jak leziesz! - wrzasnęła blondynka ze zbulwersowaną miną.
- Następnym razem będę bardziej uważać - odparła Asami, lekko ściszonym głosem. Amber parsknęła i odeszła razem z Li i Charlotte. Czarnowłosa podniosła zeszyt i książkę, po czym wyszła na dziedziniec. Usiadła na ławce, podziwiając przyrodę. Mieli jeszcze około godzinę przerwy, bo właśnie trwały nagrania najnowszych piosenek uczniów. Asami zawsze chciała nagrać jakąś płytę. Nie potrafiła tylko i wyłącznie grać na pianinie i komponować - potrafiła również śpiewać. Westchnęła.
- Co porabiasz? - usłyszała za sobą głos Lysandra.
- Lysander? Nie powinieneś teraz nagrywać jakiejś piosenki? - odwróciła głowę w jego stronę. Wiatr bawił się ich włosami, a słońce nieubłaganie grzało, choć ta dwójka znalazła bezpieczne miejsce w cieniu.
- Przed chwilą skończyłem - odparł, łapiąc łyk wody.
- Rozumiem..
- Chętnie posłuchałbym, jak Ty śpiewasz - uśmiechnął się. Dziewczyna momentalnie spaliła buraka.
- Nie umiem śpiewać - powiedziała szybko. Dopiero zrozumiała, jak głupio postąpiła.
- Każdy umie śpiewać. No chodź! - złapał ją za rękę i zaciągnął do jakiegoś pustego pomieszczenia. Odłożyła zeszyty. Stanęła jak wyryta. Miała śpiewać dla swojego idola. Od zawsze go podziwiała, nawet nie wiedząc, jaki jest naprawdę. Odchrząknęła. Nie chciała zrobić z siebie kompletnej idiotki, więc zaczęła śpiewać...
(mam nadzieję, że nie ma praw autorskich xD)
Po skończeniu, wzięła głęboki wdech i odwróciła głowę w drugą stronę. Usłyszała brawa. Nie tylko Lysandra, ale za nim stał również pewien rudy chłopak ze znudzoną miną i sarkastycznym uśmieszkiem, Rozalia, oraz dyrektorka. Nikt nie wiedział, skąd siwo-włosa kobieta się tutaj wzięła. W ramionach, jak zwykle trzymała swojego psa.
- Jesteś bardziej utalentowana niż myślałam - rzekła dyrektorka, głaszcząc po głowie Kiki.
- D-Dziękuję - odparła zawstydzona Asami.
- Całkiem nieźle, płaska desko. Nie myślałem, że taki głos mógłby się kryć w tak małej klatce piersiowej - stwierdził Kastiel. Dyrektorka rzuciła na niego groźne spojrzenie. Asami całkowicie się zarumieniła pod wpływem słów rudzielca. Skrzyżowała ręce i zasłoniła nimi klatkę piersiową.
- Pff - parsknęła. Kastiel i dyrektorka wyszli. Do dziewczyny podeszła Roza wraz z Lysem.
- Pięknie zaśpiewałaś, naprawdę! Stawiam Ci dzisiaj kawę! - biało-włosa się uśmiechnęła, patrząc na Lysandra i oczekując jego reakcji.
- Bylibyśmy naprawdę dobrym duetem - zaśmiał się chłopak. - Muszę iść, za chwilę mam zajęcia.
Asami odprowadziła go wzrokiem.
- Chodź! - Rozalia złapała Asami za rękę, nawet nie dając dojść jej do słowa, i pobiegła z nią w kierunku kawiarni.
- Jesteś bardziej utalentowana niż myślałam - rzekła dyrektorka, głaszcząc po głowie Kiki.
- D-Dziękuję - odparła zawstydzona Asami.
- Całkiem nieźle, płaska desko. Nie myślałem, że taki głos mógłby się kryć w tak małej klatce piersiowej - stwierdził Kastiel. Dyrektorka rzuciła na niego groźne spojrzenie. Asami całkowicie się zarumieniła pod wpływem słów rudzielca. Skrzyżowała ręce i zasłoniła nimi klatkę piersiową.
- Pff - parsknęła. Kastiel i dyrektorka wyszli. Do dziewczyny podeszła Roza wraz z Lysem.
- Pięknie zaśpiewałaś, naprawdę! Stawiam Ci dzisiaj kawę! - biało-włosa się uśmiechnęła, patrząc na Lysandra i oczekując jego reakcji.
- Bylibyśmy naprawdę dobrym duetem - zaśmiał się chłopak. - Muszę iść, za chwilę mam zajęcia.
Asami odprowadziła go wzrokiem.
- Chodź! - Rozalia złapała Asami za rękę, nawet nie dając dojść jej do słowa, i pobiegła z nią w kierunku kawiarni.
***
Siedział na korytarzu, cały czas grając w jakąś grę. Był zapatrzony w telefon jak... nawet nie ma na to określenia.
- BU~~!- krzyknął stojący za nim Alexy.
Nic. Armin kompletnie nie zareagował.
- BUU~~!! - krzyknął znowu, tym razem głośniej.
Znowu nic. Zaczął mu machać ręką przed twarzą jak jakiś natręt.
- Alexy, durniu! Właśnie przegrałem przez Ciebie bardzo ważny mecz! Idiota! Kretyn! Ugh.. brak mi słów! - zaczął krzyczeć czarno-włosy, podczas gdy jego brat bliźniak zwijał się ze śmiechu.
- Więcej wyzwisk nie było? - spytał Alexy, ocierając łezkę z kącika oka.
- Oczywiście, że jest więcej! Do Ciebie pasowałoby każde! - wrzasnął Armin, rzucił na niego wściekłe spojrzenie i skierował się w stronę piwnicy, by dalej kontynuować grę.
- BU~~!- krzyknął stojący za nim Alexy.
Nic. Armin kompletnie nie zareagował.
- BUU~~!! - krzyknął znowu, tym razem głośniej.
Znowu nic. Zaczął mu machać ręką przed twarzą jak jakiś natręt.
- Alexy, durniu! Właśnie przegrałem przez Ciebie bardzo ważny mecz! Idiota! Kretyn! Ugh.. brak mi słów! - zaczął krzyczeć czarno-włosy, podczas gdy jego brat bliźniak zwijał się ze śmiechu.
- Więcej wyzwisk nie było? - spytał Alexy, ocierając łezkę z kącika oka.
- Oczywiście, że jest więcej! Do Ciebie pasowałoby każde! - wrzasnął Armin, rzucił na niego wściekłe spojrzenie i skierował się w stronę piwnicy, by dalej kontynuować grę.
***
Rozalia i Asami świetnie bawiły się w swoim towarzystwie. Siedziały w kawiarni, popijając ciepłą kawę.
- Ty i Lysander do siebie pasujecie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaki jest opiekuńczy! - krzyknęła Rozalia.
- Rozo, nie baw się w swatkę - zaśmiała się czarno-włosa. - Lys nawet nie spojrzałby na mnie w ten sposób.
- Rozo, nie baw się w swatkę - zaśmiała się czarno-włosa. - Lys nawet nie spojrzałby na mnie w ten sposób.
- W takim razie.. czas rozpocząć operację Lysander x Asami! - krzyknęła, łapiąc ją za rękę i wychodząc z kawiarni.
- Spokojnie, dziewczyno! - rzekła, zdziwiona zachowaniem koleżanki.
- NIE! NIE BĘDĘ SPO~- nagle, na ich nieszczęście, wpadły na jakiegoś blondyna. Katsura od razu rzuciła mu się w oczy.
- Przepraszam - szybko powiedziała Roza, spoglądając na As, która masowała swoje czoło.
- Witajcie, ślicznotki.. Jak masz na imię? - spytał czarno-włosą, dokładnie ją "skanując".
- Nie Twoja sprawa. Rozo, wracajmy już do Słodkiego Amo- nagle, Dakota wbrew jej własnej woli złapał ją za rękę. Roza chciała zainterweniować, ale właśnie przyjechał pociąg pełen pasażerów, a ich trójka stała na drodze tego tłumu. Dake wtulił w siebie Asami, zaś ludzie potrącili biedną Rozę.
- Puszczaj! Przez Ciebie się spóźnię! - zaczęła się wyrywać, lecz to było na nic. Co mogła zdziałać?
- Spokojnie. Najpierw mi powiedz, jak się nazywasz. Ja jestem Dakota, chociaż wolę, jak mówią na mnie "Dake" - rzekł, mrugając do niej. Te tępe gadki na podryw nie działały na dziewczynę. Chciała z kulturą mu stwierdzić, że nie ma szans, choć w środku dosłownie się w niej gotowało ze złości.
- Nie powinnam rozmawiać z kimś, kogo nie znam - wyrwała się z uścisku chłopaka. Podniosła torbę z chodnika i pobiegła szukać Rozy.
- Kręci mnie.. - powiedział do siebie, jeszcze podążając za nią wzrokiem.
- Kretyn.. - mówiła w myślach, wbiegając na teren szkoły. Rozalii nie było pod kawiarnią, ani nie czekała na nią blisko stacji, więc musiała być właśnie tutaj. - Nie widzę jej..
- Cześć, decha - usłyszała za sobą złośliwy śmiech Kastiela.
- Spadaj! - weszła do środka budynku. Poszła do sali, w której właśnie miały odbywać się zajęcia.
Usiadła na swoim miejscu. Wyjęła zeszyt do nut. Nagle, wstała i siadła przy fortepianie. Wyjęła jakąś zgniecioną kartkę z zeszytu i zaczęła się jej przyglądać.
- Czyżby to była.. - zaczęła grać według nut, które były starannie na niej zapisane.
- Kretyn.. - mówiła w myślach, wbiegając na teren szkoły. Rozalii nie było pod kawiarnią, ani nie czekała na nią blisko stacji, więc musiała być właśnie tutaj. - Nie widzę jej..
- Cześć, decha - usłyszała za sobą złośliwy śmiech Kastiela.
- Spadaj! - weszła do środka budynku. Poszła do sali, w której właśnie miały odbywać się zajęcia.
Usiadła na swoim miejscu. Wyjęła zeszyt do nut. Nagle, wstała i siadła przy fortepianie. Wyjęła jakąś zgniecioną kartkę z zeszytu i zaczęła się jej przyglądać.
- Czyżby to była.. - zaczęła grać według nut, które były starannie na niej zapisane.
Wszyscy na nią patrzyli - wszyscy obecni w sali. Nagle, do pomieszczenia wszedł Lysander, który właśnie miał mieć tutaj kolejne zajęcia. Przyglądał się grającej dziewczynie z wymalowanym uśmiechem na ustach. Jej dłonie zaczęły się trząść. Ledwo udało jej się zagrać odpowiednio ostatni dźwięk. Wybiegła z klasy i skierowała się do piwnicy. Nie obchodziło ją to, co mogli sobie o niej pomyśleć. Nie obchodziło ją również to, że opuści zajęcia. Chciała zostać sama. Nie wiedziała, co piosenka skomponowana przez jej zmarłą matkę robiła w zeszycie do nut. Czy to był.. znak?
- Hmm? - usłyszała za sobą głos chłopaka. Odwróciła głowę. W kącie siedział Armin, którego twarz oświetlał ekran telefonu.
- Wybacz, że przeszkadzam. Już wychodzę - powiedziała łamliwym głosem.
- .. Spoko, zostań, nie przeszkadzasz mi. Lubisz grać w gry? - szybko zmienił temat, gdyż zauważył, że Katsura jest w złym stanie.
- Niezbyt.. gram tylko i wyłącznie w Simsy - podeszła bliżej niego i zsunęła się po ścianie. Armin dał jej do rąk telefon i pokazał, jak powinna postępować podczas rozgrywki.
- To wcale nie jest takie głupie! - rzekła, zafascynowana grą.
- Wreszcie ktoś, kto mnie rozumie! Ta gra odzwierciedla rozpadający się na kawałki świat.
Do piwnicy wszedł Alexy.
- Armin, Ty.. Ty.. Ty pajacu! Znowu opuściłeś zajęcia! Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, co odstawiasz?! - krzyknął.
- Spróbuję jutro - westchnął znudzony. - Poza tym, od kiedy z Ciebie taki wzorowy uczeń?
- Zawsze byłem wzorowym uczniem - rzekł, poprawiając dumnie grzywkę. Dopiero zdołał zauważyć Asami. - To Twoja dziewczyna?!
- C-Co Ty pleciesz?! - wrzasnął Armin.
Czarno-włosa zaczęła się z nich śmiać.
- Dobra, od dzisiaj jesteście Flip i Flap - powiedziała krótko.
- Że co?! - krzyknęli w tym samym momencie. - Nie mów wtedy, kiedy ja! Przestań! - nadal krzyczeli w tym samym czasie, jeszcze bardziej rozbawiając Katsurę.
- To.. może ja zostawię was samych? - oddała Arminowi telefon i wyszła z piwnicy.
- Widzisz? Wystraszyłeś ją!