~Paul Michael Zulehner~
Na początku chcę wytłumaczyć się z tego, dlaczego rozdziału nie było tak długo..
Główny powód to brak weny. Nie całkowicie, jednak do pisania tego opowiadania. Postanowiłam, że rozdziały nie będą dodawane regularnie, bo mnie to wykończy (planowałam to, jednak teraz wiem, że to kiepski pomysł ;-;). Od teraz, co najmniej jedna notka będzie się pojawiać w ciągu tygodnia, a przynajmniej z całych sił postaram się, aby tak było!
Przepraszam za to i zapraszam do czytania :D
***
Gdy była już w dość dalekiej odległości od (ciągle kłócących się) bliźniaków, wyjęła nuty z kieszeni. Jeszcze raz je przeanalizowała. Wzięła głęboki oddech. Dlaczego na każdym kroku musiała przypominać się jej zmarła matka? Teraz już nawet nie chodzi o pamięć. Wokół siebie czuła jakby zapach jej perfum. Ponownie wzięła głęboki oddech. Schowała kartkę do torby. Nie chciała po prostu o tym zapominać. Obecnie, miała choć jedną rzecz, która powstała głównie dzięki jej mamie. Uśmiechnęła się pod nosem. Wiatr bawił się jej włosami. Był wyjątkowo zimny.
- Asami? - usłyszała za sobą głos Lysandra. - Co się stało?
- Niepotrzebnie się rozczuliłam.. - odparła.
- Z pewnością nie było to niepotrzebne - chwycił ją delikatnie za dłoń. - Każde uczucie wyrażamy z jakiegoś powodu. Gorzej jest z miłością.. miłości nie można wypłakać, ani uspokoić. Nikt tak naprawdę nie wie, jak zapomnieć o osobie, którą się pokochało.
Dziewczyna chwilę patrzyła ze zdziwieniem na swojego przyjaciela.
- Wybacz, trochę przynudzam - podrapał się po głowie.
- Nie, mówisz bardzo mądrze - uśmiechnęła się. - Padam z nóg.. idę coś zjeść.
- W sumie, to zajęcia się już skończyły, więc może poszlibyśmy razem? - spytał. Asami chwilę sobie wszystko analizowała.
- T-Tak, j-jasne - odparła, próbując ukryć swoje zakłopotanie.
Wyszli ze szkoły i skierowali się do kawiarni. Na nieszczęście dziewczyny, wpadli na już wcześniej spotkanego przez nią chłopaka - Dakotę.
- To Twój chłopak? - prześwietlił Lysandra od góry do dołu. - Skądś go kojarzę.
- Zwariowałeś? Z resztą, to nie Twoja sprawa - odparła. Chciała iść dalej, ale Dake złapał ją za rękę.
- Chodźmy w jakieś ustronniejsze miejsce. Chcę z Tobą pogadać sam na sam - rzekł, już mając zamiar zaciągnąć ją gdzieś siłą, gdy nagle Lysander przyłączył się do rozmowy.
- Wnioskuję, że Asami nie chce z Tobą nigdzie iść - powiedział. Dake puścił rękę dziewczyny.
- Wyluzuj - rzucił na odchodne, po czym zniknął za budynkiem po drugiej stronie ulicy.
- To mnie naprawdę irytuje.. - westchnęła Asami.
- Trudno nie zauważyć - zaśmiał się Lys.
Spędzili popołudnie w miłej atmosferze.
Przeszedł przez ulicę. Ciągnął za sobą torbę. Co jakiś czas patrzył na mapę (którą trzymał do góry nogami, ale nie ważne), ponieważ to miasto było tak wielkie, że nie mógł się w nim połapać. Podrapał się po swojej brązowej czuprynie, i usiadł zrezygnowany na ławce w parku. Przez jego głowę przechodziły najgorsze myśli. Co, jeśli już nigdy więcej nie spotka obiektu swoich westchnień? To był najprawdziwszy horror. Pamiętał, jak oglądał z nią "Krzyk 4" i była tak wystraszona, że wtulała się w jego ramię. Uśmiechnął się, przypominając sobie ten moment. Mógł on trwać wiecznie. Niestety, nie trwał. Nagle, zobaczył ją. A może to były tylko zwidy? Zerwał się z miejsca i schował za krzakami. Nie była sama, więc musiał rozpocząć śledztwo. Szła z jakimś chłopakiem, którego kojarzył. Widać, że byli rozbawieni. Bo jego ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze. Poczuł, że ją traci. Musiał zareagować.
- ASAMI~!! - krzycząc wniebogłosy, podbiegł do niej i wtulił się w nią, niemal płacząc. Poczuł niewyobrażalny ból w okolicach głowy. To nie była ona.. pomylił ją z kimś zupełnie innym. Dziewczyna miała rzucić się za nim w pogoń, ale Kentin był szybszy i od razu chwycił swoją torbę, po czym uciekł. Co za farsa..
Od około dwóch godzin siedział w piwnicy i grał na gitarze. Był spokojniejszy, niż zwykle. Zawzięcie o czymś myślał. Odłożył instrument i cicho westchnął. Wyjął z kieszeni papierosy i zapalił jednego. Dym zdążył roznieść się po pomieszczeniu. Kastiel rzucił na podłogę niedopałek, rozdeptał go i wyszedł. Wpadł na kogoś. To było naprawdę niepotrzebne, gdyż wpadł na Nataniela. Gospodarz go zignorował, zebrał dokumenty i poszedł. Co tak naprawdę było powodem ich spin? Czy to się kiedyś wyjaśni?
Lysander wszedł na teren szkoły w towarzystwie Asami. Usiedli na ławce i wspólnie patrzyli w niebo. To było ich ulubione zajęcie. Tą rozkosz przerwał dzwonek. Właśnie mieli mieć wspólne zajęcia. Wcześniej uzgodnili, że będą siedzieć razem. Weszli do klasy i wybrali wolną ławkę. Rozpoczęła się lekcja z jak zwykle roztrzepanym panem Farazowskim. Amber bazgrała coś w zeszycie. Prawdopodobnie, był to kiepski portret Kastiela, a wokół niego porozmieszczane serduszka. Każdy robił coś innego, ale żaden obecny nie słuchał nauczyciela. Alexy się z czegoś śmiał. Bardzo głośno. Normalnie rżał jak koń. Armina powoli irytowało zachowanie brata, więc postanowił się zdrzemnąć. Położył głowę na ławce i zasnął. Asami zachichotała pod nosem. Zachowanie bliźniaków ją śmieszyło. Lysander o czymś myślał, był w zupełnie innym świecie. Nagle, pan Farazowski zaprosił Asami na środek. Wszyscy na nią spojrzeli. Posłusznie wstała i podeszła do nauczyciela.
- Czy mogłabyś zaśpiewać tą piosenkę? - spytał z wymalowanym uśmiechem na ustach.
- Umm.. tak.. - odparła. Wzięła głęboki oddech.
Ta piosenka aż zbudziła Armina.Wlepił swój wzrok w Asami. Przez chwilę widział jakby przez mgłę, ale już do tego przywyknął.
- Dziękujemy panience~- nim nauczyciel skończył zdanie, zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszli, poza Asami.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się. - Mogę już iść?
- T-Tak - zająknął się nauczyciel. Ciemnowłosa wyszła z klasy.
- I co, lizusko? - od razu zaczepiła ją Amber wraz z koleżankami. - Podlizujesz się nauczycielom. Mogę się założyć!
- Myśl co chcesz - odparła i odeszła kawałek dalej. Zaczepili ją Alexy i Armin.
- Pierwszy raz miałem okazję posłuchać, jak śpiewasz! - wrzasnął Alexy.
- Tak pięknie, że aż miałem ochotę powiedzieć "nie fałszuj" - dogryzł jej Armin, parszywie się uśmiechając.
- Jestem pewna siebie i niezbyt się tym przejęłam - zaśmiała się i poszła do szafki po swoje rzeczy. Zajęcia na dzisiaj się skończyły. Wyszła ze szkoły.
Szła już parę ulic. Westchnęła na widok swojego mieszkania. Wyjęła z torby klucze i otworzyła drzwi. To, co ujrzała w środku... nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wbiegła do środka z przerażoną miną.
***
Mogę pójść spać spokojnie - napisałam rozdział xD Teraz dogłębnie wytłumaczę brak rozdziału przez prawie trzy tygodnie. Cóż, brak weny spotyka każdego.. nie chciałam pisać nic na siłę, bo nie wyszłoby to dobrze, więc pisałam codziennie po zdaniu? Aż nie wierzę w swoją głupotę ._. Nie ważne. Nie chciałam nikogo zawieść i mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam. Jak już wspomniałam, postaram się dodawać jedną notkę w tygodniu - nie wiem, którego dokładnie dnia. Tyle. Cóż, jeśli chodzi o rozdział, to jest całkiem okej. Jest krótki, ale nie widzę potrzeby, by niepotrzebnie go przedłużać w nieskończoność. Uwielbiam kończyć w takich momentach ^^
To do nexta! :D